piątek, 2 listopada 2012

ROZDZIAŁ 5

Niestety okazało się, że Lou i Eleanor szli w tym samym kierunku, przez co byłam zmuszona na znoszenie tej zbyt słodkiej pary dłużej, niż planowałam. Przez cały czas w MC nie szczędzili sobie czułości typu przytulanie, buziaki, czułe słówka, czy szeptanie na ucho, a ponieważ siedzieliśmy przy tym samym stoliku, o mało co nie rozryczałam się na ten widok. Nie rozumiem, czemu osoba taka jak on musi być takim wielkim draniem. Gdy go poznałam myślałam, że jest naprawdę fajny, chyba poczułam nawet do niego coś więcej, jednak z dzisiejszym dniem okazało się jakim dupkiem jest naprawdę.
Po ich kolejnym przedłużonym buziaku nie wytrzymałam i wyszłam z lokalu, przelotnie się ze wszystkimi żegnając i mówiąc w pośpiechu, że zupełnie zapomniałam o spotkaniu z Alex. Chyba uwierzyli, bo nie zadawali żadnych pytań.
Ledwo powstrzymując łzy skierowałam się w stronę parku, w którym ostatnio płakałam z powodu Zayna. Tym razem sytuacja się powtórzyła, tyle, że z nieco innego powodu. Mimo wszystko, dzisiejszy dzień tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że faceci są zwykłymi dupkami, którzy wobec dziewczyn mają jeden prosty cel. Rozkochać w sobie, zaliczyć i zostawić.
Gdy doszłam już na miejsce, usiadłam na pierwszej wolnej ławce, chowając twarz w dłoniach i pozwalając, żeby poprzez płacz uszły ze mnie wszystkie dotychczas tłumione emocje. Jednak nie dane było mi długo nacieszyć się tą samotnością. Po chwili przysiadł się do mnie jakiś staruszek.
-Co się stało panienko?
-Nic, niech pan nie zawraca sobie głowy moimi problemami-udało mi się powiedzieć przez płacz.
-Pewnie chodzi o chłopaka-bardziej stwierdził, niż zapytał-Zdradził?
-Oszukał i wykorzystał-odpowiedziałam ledwo słyszalnie, jednak byłam pewna, że wystarczająco-Przepraszam, zapomniałam się przedstawić. Jennifer Sunshine-wyciągnęłam rękę w jego stronę.
-Keith Tomlinson-odpowiedział, na co wybuchłam gorzkim śmiechem i wstałam z ławki.
-Gratuluję wnuka-odpowiedziałam sarkastycznie-Dziękuję panu za rozmowę, ale niestety muszę już iść.
-Do widzenia-usłyszałam tylko w odpowiedzi, po czym zostawiłam zdziwionego staruszka samego.
*następnego dnia*
Od wczoraj mój humor ani trochę się nie polepszył. Cały czas siedziałam zamknięta w swoim pokoju, zużywając kolejne donoszone przez Alex paczki chusteczek. Wiem, że zachowywałam się jak zwyczajna nastolatka, której w głowie zawrócił chłopak, u którego nie ma nawet najmniejszych szans. Jednak Louis był inny. Coś w nim było takiego, co od samego początku naszej znajomości przekonywało mnie do niego coraz bardziej. Takie dziwne uczucie, którego nie da się określić. Większość pewnie powiedziałaby, że to najzwyklejsze w świecie zadurzenie się w kimś. Jednak ja bym tak tego nie określiła. To jest coś więcej. Wiele razy byłam zakochana, także znam bardzo dobrze to uczucie. Lecz w tym momencie sama nie potrafię dokładnie określić, co się ze mną dzieje. Tak szczerze, to nawet z Zaynem było inaczej, ale teraz nie zamierzam wracać z powrotem do tego tematu.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Odblokowałam wyświetlacz, a po przeczytaniu nadawcy dosłownie zamarłam. Widniało tam wyraźnie "Louis". Dłuższą chwilę biłam się z myślami, ale w końcu moja ciekawość zwyciężyła.
"Masz dzisiaj czas? Mogłabyś się spotkać?"
"Nawet jeśli, to nie zamierzam marnować go na spotkania z Tobą!"
"Proszę Cię tylko o jedną rozmowę"
"Hmm...nie!"
"Za 15 minut w Starbucksie. Nie przyjmuje odmowy"
"Grr..."
*15 minut później*
Niepewnie weszłam przez szklane drzwi, prowadzące do środka pomieszczenia. Ubrana byłam w luźną bluzeczkę w biało czarne paski, na którą narzuconą miałam błękitną koszulę z podwiniętymi,długimi rękawami. Do tego różowe szorty z brązowym paskiem. Całość uzupełniał zestaw złotych bransoletek, pierścionek na dwa palce, oraz krótkie, czarne Conversy.
Rozejrzałam się po kawiarni, zauważając siedzącego w rogu chłopaka w kapturze i okularach przeciwsłonecznych. Chcąc chociaż krótką chwilkę odwlec naszą rozmowę, skierowałam się w jego stronę bardzo powolnym, ostrożnym krokiem. Gdy już znalazłam się obok niego, niepewnie usiadłam na wprost, spoglądając w jego stronę. Przeniósł swój wzrok na mnie, jednak z tego wyrazu twarzy nie mogłam nic wyczytać. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w zupełnej ciszy, jednak parę minut później przełamałam się i odezwałam się do niego:
-No więc...po co chciałeś się spotkać?
-Chciałem cię przeprosić za to, jak się zachowałem. Wiem, że jestem zwykłym dupkiem...
-Tak, jesteś-przerwałam mu.
-Daj mi skończyć. Jestem zwykłym dupkiem, ale proszę wybacz mi. Wiem, że byłem wtedy z Eleanor, ale poczułem coś do ciebie. I to wcale nie zwykłe zauroczenie...
-Louis-znowu nie dałam mu dokończyć wypowiedzi-to i tak niczego nie zmienia! A wiesz co boli mnie najbardziej?! Wcale nie to, że mnie oszukałeś. Tylko to, że po raz kolejny się na kimś zawiodłam-powiedziałam, jednocześnie wstając ze swojego miejsca-I wiesz co?! Współczuję El, że chodzi z tobą, bo tak naprawdę nie wie, jak bardzo ją ranisz!
-Asdfghjkl-coś tam szepnął ledwo słyszalnie.
-Możesz głośniej?-powiedziałam, ponieważ nie zrozumiałam nic z tego, co on tam mamrotał.
-To już skończone!-tym razem krzyknął, po czym spuścił wzrok.
-Ale co?-spytałam, nie rozumiejąc, o co chodzi.
-Zerwałem z nią-po tych słowach osłupiałam, lecz po chwili oprzytomniałam i odwróciłam się w stronę drzwi.
-To i tak nie zmienia faktu, że jesteś takim samym hamem, jak wszyscy faceci-odpowiedziałam, po czym pospiesznym krokiem wyszłam z lokalu, nawet się za siebie nie oglądając.

http://fell-in-lovee.blogspot.com-blog mojej koleżanki z opowiadaniem o Union J ^^
+w końcu się przełamałam i założyłam tt ;p https://twitter.com/LifeMyLife1D
++coraz mniej z Was to czyta :'( tak więc następny rozdział dodam dopiero po 3 komentarzach c:

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział , naprawdę ci się udał ;DD

    zapraszam do mnie :
    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Louis ty dupku, ogarnij :D XD Nie wiem czemu ale w głębi serca chciałabym żeby Jennifer była z Zaynem ;) Świetny rozdział.
    http://u-are-my-hallelujah.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń