Po ich kolejnym przedłużonym buziaku nie wytrzymałam i wyszłam z lokalu, przelotnie się ze wszystkimi żegnając i mówiąc w pośpiechu, że zupełnie zapomniałam o spotkaniu z Alex. Chyba uwierzyli, bo nie zadawali żadnych pytań.
Ledwo powstrzymując łzy skierowałam się w stronę parku, w którym ostatnio płakałam z powodu Zayna. Tym razem sytuacja się powtórzyła, tyle, że z nieco innego powodu. Mimo wszystko, dzisiejszy dzień tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że faceci są zwykłymi dupkami, którzy wobec dziewczyn mają jeden prosty cel. Rozkochać w sobie, zaliczyć i zostawić.
Ledwo powstrzymując łzy skierowałam się w stronę parku, w którym ostatnio płakałam z powodu Zayna. Tym razem sytuacja się powtórzyła, tyle, że z nieco innego powodu. Mimo wszystko, dzisiejszy dzień tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że faceci są zwykłymi dupkami, którzy wobec dziewczyn mają jeden prosty cel. Rozkochać w sobie, zaliczyć i zostawić.
Gdy doszłam już na miejsce, usiadłam na pierwszej wolnej ławce, chowając twarz w dłoniach i pozwalając, żeby poprzez płacz uszły ze mnie wszystkie dotychczas tłumione emocje. Jednak nie dane było mi długo nacieszyć się tą samotnością. Po chwili przysiadł się do mnie jakiś staruszek.
-Co się stało panienko?
-Nic, niech pan nie zawraca sobie głowy moimi problemami-udało mi się powiedzieć przez płacz.
-Pewnie chodzi o chłopaka-bardziej stwierdził, niż zapytał-Zdradził?
-Oszukał i wykorzystał-odpowiedziałam ledwo słyszalnie, jednak byłam pewna, że wystarczająco-Przepraszam, zapomniałam się przedstawić. Jennifer Sunshine-wyciągnęłam rękę w jego stronę.
-Keith Tomlinson-odpowiedział, na co wybuchłam gorzkim śmiechem i wstałam z ławki.
-Gratuluję wnuka-odpowiedziałam sarkastycznie-Dziękuję panu za rozmowę, ale niestety muszę już iść.
-Do widzenia-usłyszałam tylko w odpowiedzi, po czym zostawiłam zdziwionego staruszka samego.
*następnego dnia*
Od wczoraj mój humor ani trochę się nie polepszył. Cały czas siedziałam zamknięta w swoim pokoju, zużywając kolejne donoszone przez Alex paczki chusteczek. Wiem, że zachowywałam się jak zwyczajna nastolatka, której w głowie zawrócił chłopak, u którego nie ma nawet najmniejszych szans. Jednak Louis był inny. Coś w nim było takiego, co od samego początku naszej znajomości przekonywało mnie do niego coraz bardziej. Takie dziwne uczucie, którego nie da się określić. Większość pewnie powiedziałaby, że to najzwyklejsze w świecie zadurzenie się w kimś. Jednak ja bym tak tego nie określiła. To jest coś więcej. Wiele razy byłam zakochana, także znam bardzo dobrze to uczucie. Lecz w tym momencie sama nie potrafię dokładnie określić, co się ze mną dzieje. Tak szczerze, to nawet z Zaynem było inaczej, ale teraz nie zamierzam wracać z powrotem do tego tematu.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Odblokowałam wyświetlacz, a po przeczytaniu nadawcy dosłownie zamarłam. Widniało tam wyraźnie "Louis". Dłuższą chwilę biłam się z myślami, ale w końcu moja ciekawość zwyciężyła.
"Masz dzisiaj czas? Mogłabyś się spotkać?"
"Nawet jeśli, to nie zamierzam marnować go na spotkania z Tobą!"
"Proszę Cię tylko o jedną rozmowę"
"Hmm...nie!"
"Za 15 minut w Starbucksie. Nie przyjmuje odmowy"
"Grr..."
*15 minut później*
Niepewnie weszłam przez szklane drzwi, prowadzące do środka pomieszczenia. Ubrana byłam w luźną bluzeczkę w biało czarne paski, na którą narzuconą miałam błękitną koszulę z podwiniętymi,długimi rękawami. Do tego różowe szorty z brązowym paskiem. Całość uzupełniał zestaw złotych bransoletek, pierścionek na dwa palce, oraz krótkie, czarne Conversy.
Rozejrzałam się po kawiarni, zauważając siedzącego w rogu chłopaka w kapturze i okularach przeciwsłonecznych. Chcąc chociaż krótką chwilkę odwlec naszą rozmowę, skierowałam się w jego stronę bardzo powolnym, ostrożnym krokiem. Gdy już znalazłam się obok niego, niepewnie usiadłam na wprost, spoglądając w jego stronę. Przeniósł swój wzrok na mnie, jednak z tego wyrazu twarzy nie mogłam nic wyczytać. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w zupełnej ciszy, jednak parę minut później przełamałam się i odezwałam się do niego:
-No więc...po co chciałeś się spotkać?
-Chciałem cię przeprosić za to, jak się zachowałem. Wiem, że jestem zwykłym dupkiem...
-Tak, jesteś-przerwałam mu.
-Daj mi skończyć. Jestem zwykłym dupkiem, ale proszę wybacz mi. Wiem, że byłem wtedy z Eleanor, ale poczułem coś do ciebie. I to wcale nie zwykłe zauroczenie...
-Louis-znowu nie dałam mu dokończyć wypowiedzi-to i tak niczego nie zmienia! A wiesz co boli mnie najbardziej?! Wcale nie to, że mnie oszukałeś. Tylko to, że po raz kolejny się na kimś zawiodłam-powiedziałam, jednocześnie wstając ze swojego miejsca-I wiesz co?! Współczuję El, że chodzi z tobą, bo tak naprawdę nie wie, jak bardzo ją ranisz!
-Asdfghjkl-coś tam szepnął ledwo słyszalnie.
-Możesz głośniej?-powiedziałam, ponieważ nie zrozumiałam nic z tego, co on tam mamrotał.
-To już skończone!-tym razem krzyknął, po czym spuścił wzrok.
-Ale co?-spytałam, nie rozumiejąc, o co chodzi.
-Zerwałem z nią-po tych słowach osłupiałam, lecz po chwili oprzytomniałam i odwróciłam się w stronę drzwi.
-To i tak nie zmienia faktu, że jesteś takim samym hamem, jak wszyscy faceci-odpowiedziałam, po czym pospiesznym krokiem wyszłam z lokalu, nawet się za siebie nie oglądając.
http://fell-in-lovee.blogspot.com-blog mojej koleżanki z opowiadaniem o Union J ^^
+w końcu się przełamałam i założyłam tt ;p https://twitter.com/LifeMyLife1D
++coraz mniej z Was to czyta :'( tak więc następny rozdział dodam dopiero po 3 komentarzach c:
-Co się stało panienko?
-Nic, niech pan nie zawraca sobie głowy moimi problemami-udało mi się powiedzieć przez płacz.
-Pewnie chodzi o chłopaka-bardziej stwierdził, niż zapytał-Zdradził?
-Oszukał i wykorzystał-odpowiedziałam ledwo słyszalnie, jednak byłam pewna, że wystarczająco-Przepraszam, zapomniałam się przedstawić. Jennifer Sunshine-wyciągnęłam rękę w jego stronę.
-Keith Tomlinson-odpowiedział, na co wybuchłam gorzkim śmiechem i wstałam z ławki.
-Gratuluję wnuka-odpowiedziałam sarkastycznie-Dziękuję panu za rozmowę, ale niestety muszę już iść.
-Do widzenia-usłyszałam tylko w odpowiedzi, po czym zostawiłam zdziwionego staruszka samego.
*następnego dnia*
Od wczoraj mój humor ani trochę się nie polepszył. Cały czas siedziałam zamknięta w swoim pokoju, zużywając kolejne donoszone przez Alex paczki chusteczek. Wiem, że zachowywałam się jak zwyczajna nastolatka, której w głowie zawrócił chłopak, u którego nie ma nawet najmniejszych szans. Jednak Louis był inny. Coś w nim było takiego, co od samego początku naszej znajomości przekonywało mnie do niego coraz bardziej. Takie dziwne uczucie, którego nie da się określić. Większość pewnie powiedziałaby, że to najzwyklejsze w świecie zadurzenie się w kimś. Jednak ja bym tak tego nie określiła. To jest coś więcej. Wiele razy byłam zakochana, także znam bardzo dobrze to uczucie. Lecz w tym momencie sama nie potrafię dokładnie określić, co się ze mną dzieje. Tak szczerze, to nawet z Zaynem było inaczej, ale teraz nie zamierzam wracać z powrotem do tego tematu.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Odblokowałam wyświetlacz, a po przeczytaniu nadawcy dosłownie zamarłam. Widniało tam wyraźnie "Louis". Dłuższą chwilę biłam się z myślami, ale w końcu moja ciekawość zwyciężyła.
"Masz dzisiaj czas? Mogłabyś się spotkać?"
"Nawet jeśli, to nie zamierzam marnować go na spotkania z Tobą!"
"Proszę Cię tylko o jedną rozmowę"
"Hmm...nie!"
"Za 15 minut w Starbucksie. Nie przyjmuje odmowy"
"Grr..."
*15 minut później*
Niepewnie weszłam przez szklane drzwi, prowadzące do środka pomieszczenia. Ubrana byłam w luźną bluzeczkę w biało czarne paski, na którą narzuconą miałam błękitną koszulę z podwiniętymi,długimi rękawami. Do tego różowe szorty z brązowym paskiem. Całość uzupełniał zestaw złotych bransoletek, pierścionek na dwa palce, oraz krótkie, czarne Conversy.
Rozejrzałam się po kawiarni, zauważając siedzącego w rogu chłopaka w kapturze i okularach przeciwsłonecznych. Chcąc chociaż krótką chwilkę odwlec naszą rozmowę, skierowałam się w jego stronę bardzo powolnym, ostrożnym krokiem. Gdy już znalazłam się obok niego, niepewnie usiadłam na wprost, spoglądając w jego stronę. Przeniósł swój wzrok na mnie, jednak z tego wyrazu twarzy nie mogłam nic wyczytać. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w zupełnej ciszy, jednak parę minut później przełamałam się i odezwałam się do niego:
-No więc...po co chciałeś się spotkać?
-Chciałem cię przeprosić za to, jak się zachowałem. Wiem, że jestem zwykłym dupkiem...
-Tak, jesteś-przerwałam mu.
-Daj mi skończyć. Jestem zwykłym dupkiem, ale proszę wybacz mi. Wiem, że byłem wtedy z Eleanor, ale poczułem coś do ciebie. I to wcale nie zwykłe zauroczenie...
-Louis-znowu nie dałam mu dokończyć wypowiedzi-to i tak niczego nie zmienia! A wiesz co boli mnie najbardziej?! Wcale nie to, że mnie oszukałeś. Tylko to, że po raz kolejny się na kimś zawiodłam-powiedziałam, jednocześnie wstając ze swojego miejsca-I wiesz co?! Współczuję El, że chodzi z tobą, bo tak naprawdę nie wie, jak bardzo ją ranisz!
-Asdfghjkl-coś tam szepnął ledwo słyszalnie.
-Możesz głośniej?-powiedziałam, ponieważ nie zrozumiałam nic z tego, co on tam mamrotał.
-To już skończone!-tym razem krzyknął, po czym spuścił wzrok.
-Ale co?-spytałam, nie rozumiejąc, o co chodzi.
-Zerwałem z nią-po tych słowach osłupiałam, lecz po chwili oprzytomniałam i odwróciłam się w stronę drzwi.
-To i tak nie zmienia faktu, że jesteś takim samym hamem, jak wszyscy faceci-odpowiedziałam, po czym pospiesznym krokiem wyszłam z lokalu, nawet się za siebie nie oglądając.
http://fell-in-lovee.blogspot.com-blog mojej koleżanki z opowiadaniem o Union J ^^
+w końcu się przełamałam i założyłam tt ;p https://twitter.com/LifeMyLife1D
++coraz mniej z Was to czyta :'( tak więc następny rozdział dodam dopiero po 3 komentarzach c:
Super rozdział :DD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział , naprawdę ci się udał ;DD
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :
http://letmeloveyou1.blogspot.com/
Louis ty dupku, ogarnij :D XD Nie wiem czemu ale w głębi serca chciałabym żeby Jennifer była z Zaynem ;) Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://u-are-my-hallelujah.blogspot.com/