środa, 28 listopada 2012

ROZDZIAŁ 12

Niechętnie zwlekłam się z łóżka, obudzona przez znienawidzone przez cały świat urządzenie, zwane także budzikiem. Była dopiero ósma rano, ale musiałam wstać wcześniej. Dzisiaj zaczynałam studia w Royal Holloway College <collage w Londynie> Zaczynał się rok szkolny, przez co razem z Alex byłyśmy zmuszone do wyboru szkoły, w której chcemy kontynuować naukę. Jednak nie jest aż tak źle. Przynajmniej idziemy na ten sam kierunek, także mam pewność, że będę tam znała chociaż jedną osobę. Nie wiem, jak bym sobie sama poradziła, gdybym miała znaleźć się w zupełnie obcym dla mnie miejscu i do tego próbować odnaleźć się w nowym towarzystwie. Ale na szczęście miałam przy sobie Alex, także nie byłam zmuszona nawet rozważać tej opcji.

Ślamazarnym krokiem podeszłam do szafy, z której po dłuższej chwili wyjęłam luźny sweter z podwiniętymi rękawami i garnatowe szorty. Do tego jeszcze dobrałam złoty zegarek, oraz dwie bransoletki Lilou, które dostałam od Zayna jeszcze przed naszym rozstaniem. Na pierwszej było " Love You"  a na drugiej "Zayn". Po naszym rozstaniu chciałam jak najszybciej o nim zapomnieć. Wszystko, co mi go przypominało, schowałam pudełka. Jednak nie miałam serca się z nim rozstać, więc po prostu schowałam je do szafy. Wraz z przeprowadzką do Londynu wzięłam je ze sobą, chociaż sama nie miałam pojęcia, dlaczego. Może miałam jakieś przeczucie, że nie wszystko jeszcze między nami skończone? Jakiś czas temu, rozpakowując pozostałe rzeczy, natknęłam się na to nie dużo, ale wartościowe pudełeczko, w którym znalazłam między innymi te bransoletki, kilka wspólnych zdjęć z dawnych lat i piosenkę, którą Zayn kiedyś dla mnie napisał. Tak szczerze, to gdy po latach znowu przeczytałam jej tekst, po prostu się rozbeczałam. Ale to już zupełnie inna historia, która raczej Was nie zaciekawi.
Ubrałam się w przygotowany zestaw, po czym zeszłam na dół, Alexis juz siedziała przy kuchhennym stole, jedząc śniadanie. Miała na sobie czerwoną, luźną koszulę ze zlotymi ćwiekami, której rękawy podwinęła do łokci, a dół wpuściła w miętowe rurki.
Przeniosła wzrok na mnie, po czym szeroko się uśmiechnęła i wróciła do jedzenia przygotowanych wcześniej przez siebie naleśników.
*9 godzin później*
Nareszcie koniec. Może i trochę brakowało mi szkoły przez czas wakacji, ale po dzisiejszym dniu chętnie wróciła bym do nich z powrotem. Nauczyciele są tak koszmarni, że nawet nie chce mi się o nich opowiadać, bo szkoda tracić na to czas. Chociaż uczniowie wcale nie są lepsi. Na przerwach, jak i na lekcjach, ciągle ktoś mnie próbował zagadać. A to wszystko dlatego, że jestem dziewczyną jednego z One Direction. Jeśli mam być szczera, to czasami wolałabym, żeby Zayn był zwykłym chłopakiem, a nie idolem milionów zakochanych w nim nastolatek. Ale z drugiej strony wcale tego nie chcę, bo wiem, jaką frajdę sprawia mu bycie w zespole i jak bardzo kocha swoich fanów.
Gdy tylko wyszłam z akademiku, w moje oczy rzucił się mulat w okularach przeciwsłonecznych, opierający się o maskę czarnego Range-Rovera. W ustach trzymał papierosa, którego właśnie kończył dopalać. Alex była dzisiaj umówiona z Harrym, także nawet nie przejmowałam się, czy na nią poczekać.
Podbiegłam do niego, o mało co nie gubiąc przy tym torby i rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak pocałował mnie w czoło, po czym przyciągnął do siebie jeszcze mocniej.
-I jak było skarbie?-spytał, gdy już wypuścił mnie z uścisku i otworzył mi drzwi do samochodu. Po chwili sam zajął miejsce obok mnie od strony kierowcy.
-Ok, a jak tam na próbie?-starałam się za wszelką cenę ominąć temat miejsca, które znienawidziłam już po pierwszym dniu nauki.
-Poza rozwaloną gaśnicą, złamaną ręką i potrzebą użycia gaśnicy, to nie działo się nic ciekawego-odpowiedział, na co tylko się zaśmiałam. Znałam tych idiotów już dosyć długo i wiedziałam, do czego są zdolni, jednak z każdą kolejną sytuacją zaczynali mnie coraz bardziej przerażać. Ale mimo wszystko kocham tych debili.
*3 godziny później*
Od razu po szkole przyjechaliśmy do domu Zayna. Opowiedział mi jeszcze, co dokładniej się działo na próbie. Dowiedziałam się, że poszkodowanym jest Josh. A to wszystko dzięki Louisowi, który popchnął Nialla w stronę perkusji, na której akurat ćwiczył Devine. No i resztę chyba możecie sobie sami dopowiedzieć.
Później obejrzeliśmy jakiś horror, ale niestety Malik musiał wrócić na chwilę do studia, także byłam skazana na samotne spędzenie pół godziny przed telewizorem. Jednak już po pierwszej minucie zaczęło mi się to nudzić, także korzystając z nieobecności mojego chłopaka, postanowiłam zalogować się na twittera na jego laptopie. Od czasu ujawnienia naszego związku w mediach Zayn zabraniał mi tego robić, ponieważ twierdził, że nie ma takiej potrzeby. Trochę nie to dziwiło, ale nie miałam ochoty rozpoczynać kłótni, także udawałam, że mi to nie przeszkadza.
Weszłam na swoje konto i dopiero wtedy zrozumiałam, o co tak naprawdę chodziło mulatowi. Wszystko miałam zaspamowane hejtami, skierowanymi w moją stronę. Wywiad był dopiero dwa dni temu, a już miliony Directionerek zdążyły mnie znienawidzić. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że one w ogóle mnie nie znały. Ale dla nich liczyło się tylko to, że odbieram im Zayna.
Momentalnie poczułam, jak po moich policzkach spływają gorzkie łzy. Od zawsze byłam osobą bardzo uczuciową i nigdy nie kryłam się z płaczem, gdy miałam jakiś powód. Od początku wiedziałam, że nie będzie łatwo, jednak nie sądziłam, że sprawi mi to aż taki ból.

W końcu udało mi się dokończyć te rozdział. Taa...nie ma to, jak wena o 2 w nocy, a lekcje na 8 rano xD
Taki chyba trochę długi wyszedł ;p Mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na szczere opinie ;D
Negatywne również, ponieważ jest to mój pierwszy blog i chciałabym się dowiedzieć, co Wam przeszkadza. Na pewno postaram się to zmienić ;>
Następny będzie dopiero po 10 komentarzach albo jak będzie 9 obserwujących ;3

sobota, 24 listopada 2012

ROZDZIAŁ 11

<dla przypomnienia: Zayn i Jennnifer są razem, ale na razie nie ujawniają się z tym w mediach>


*2 miesiące później*
-Jenny! Zaczyna się! Chodź szybko!
-Już jestem. Nie musisz się drzeć-skierowałam słowa do Alex, wchodząc do pokoju z miską popcornu. Usiadłam obok niej na kanapie i przeniosłam wzrok na ekran, na którym właśnie pojawiła się zapowiedź Ellen Show.
*pół godziny później*
Ellen zadawała chłopakom różne pytania. Najczęściej dotyczyły one promocji nowej płyty, albo zaplanowanej na najbliższy czas trasy koncertowej. Słuchałam tego wszystkiego i niczym się nie przejmowałam, dopóki nie padło pytanie "który z was jest zajęty?" Ręce podniosło czterech z nich. Harry od niedawna był z Alex. Louis wrócił do Eleanor, a Liam do Danielle.
Swoją drogą, to od dawna nie widziałam Payna tak szczęśliwego. Ale wracając do tematu, to co do cholery w górze robiła łapa Zayna?! O.o
-Wow! Trochę mnie zszokowaliście. Ale cóż. Pewnie każda fanka chciałaby w takim razie usłyszeć, co macie do powiedzenia w tym temacie-powiedziała zachęcająco do piątki chłopaków.
I tak zaczął się monolog, który dla mnie zdawał się nie mieć końca. Jak już zdążyłam się zorientować, Zayn był ostatni. Nie mogłam usiedzieć w miejscu, bo chciałam się natychmiast upewnić, że nie zrobi nic głupiego. Oczywiście każdy z chłopaków musiał opowiadać, jak mi się zdawało, w nieskończoność. Aż w końcu nadszedł ten moment. Ellen przeniosła swój wzrok na Zayna, po czym zadała to jedno pytanie, na które niecierpliwie czekałam.
-Błagam. Żeby nic nie mówił-zwróciłam się błagalnym tonem w stronę Alex. Ta tylko uśmiechnęła się szeroko, po czym wróciła do oglądania wywiadu. Również przeniosłam wzrok na telewizor, próbując jednocześnie wsłuchać się w treść pytania, którego i tak nie usłyszał przez krzyki fanek. Swoją drogą One Direction ma wspaniałych fanów. Może przez całą tą historię z Malikiem nie za bardzo ich lubiłam, dopóki nie odnowiłam z nim kontaktów. Teraz już uwielbiam ich jako zespół. Jednak wcześniej, gdy za bardzo nic nie wiedziałam w temacie One Direction, Zayn bardzo często pokazywał mi tweety, listy, albo filmiki nagrane  przez fanów. Naprawdę kochali swoich fanów. Ale może nie odbiegajmy za bardzo od tematu.
Malik tylko szeroko się uśmiechnął na zadane pytanie, po czym jakby nigdy nic zaczął opowiadać o wszystkim.
-A możesz zdradzić, jak ma na imię twoja partnerka?
-Jennifer. Jennifer Sunshine.
ŻE KURWA CO???!!! Teraz to już przegiął. Odruchowo zacisnęłam pięści. Najpierw myślałam, że go zabije, jak tylko wróci z tego cholernego wywiadu. Jednak trochę się uspokoiłam, gdy usłyszałam dalszą część jego wypowiedzi.
*Zayn*
-Wróciliśmy do siebie ponad dwa miesiące temu i bardzo się kochamy-powiedziałem, po czym szeroko się uśmiechnąłem na samą myśl o Jennifer. Ta dziewczyna od zawsze wywoływała we mnie silne emocje. Była dla mnie jak powietrze, bez którego po prostu nie da się żyć. Z dnia na dzień kocham ją coraz mocniej.

BARDZO BARDZO BARDZO WAS PRZEPRASZAM!!!
Rozdział jest strasznie krótki i  nudny i zdaję sobie z tego sprawę. Przepraszam, ale <nie wiem, czemu> psuje mi się blogger na laptopie i mogę pisać tylko, gdy brat dopuści mnie do swojego komputera, a to zdaża się naprawdę bardzo rzadko -,-
Nie wiem, kiedy kolejny. Postaram się dodać jutro, ale nic nie obiecuję...

sobota, 17 listopada 2012

ROZDZIAŁ 10

-Ile jeszcze mam na ciebie czekać?-spytałam, dobijając się do drzwi łazienki.
-Jeszcze minutę. Zaraz wychodzę.
*pół godziny później*
-No nareszcie-powiedziałam sama do siebie, widząc bruneta schodzącego po schodach-A teraz wychodzimy. I tak już jesteśmy spóźnieni.
-Ekhem-chrząknął znacząco.
-Co znowu-przewróciłam oczami.
-Nic nie powiesz?
-Powiem: rusz tyłek i wychodzimy!
-Nie chodziło mi o to.
-To niby o co?
-O moją fryzurę-szeroko się uśmiechnął.
-Chcesz mi powiedzieć, że siedziałeś tam prawie godzinę tylko przez durną fryzurę?!
-Noo...tak.
-Z tobą jest jeszcze gorzej niż z Alex-powiedziałam, po czym "obrażona" skierowałam się w stronę drzwi.
*2 godziny później*
Tak dla wyjaśnienia: Jesteśmy w jednym z londyńskich klubów, bo Niall postanowił zrobić imprezę z okazji swoich dwudziestych urodzin.
Tańczyłam po kolei ze wszystkimi chłopakami, tylko nie z Zaynem. Cały czas udawałam, że się na niego fochnęłam. W sumie nic wielkiego się nie stało, ale czasami fajnie jest się z nim podroczyć.
Po nie wiem już którym tańcu z Harrym, skierowałam się w stronę baru.
Jednak nie zdążyłam nawet nic zamówić, gdy poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę w stronę parkietu. Byłam tak wstawiona, że nawet nie myślałam o tym, żeby protestować. Chłopak zaciągnął mnie na środek sali i objął, powoli kiwając się ze mną do rytmu, gdyż akurat leciała jakaś wolna piosenka. Podniosłam głowę do góry i w co chwila zmieniającym kolor świetle, dojrzałam szczerzącego się do mnie Zayna. Wyglądał już na nieźle wstawionego i tak szczerze, to wątpię, czy umiał nad sobą panować. Bez chwili namysłu mocniej wtuliłam się w mulata, zarzucając mu ręce na szyję i chowając głowę w zagłębieniu jego obojczyków, całkowicie oddając się tej chwili. Nie przejmowałam się tym, że pozostała czwórka wariatów może nas zobaczyć. I tak już o wszystkim wiedzieli. A co do mediów, to do klubu mieli wstęp tylko zaproszeni, także nie musiałam się za bardzo martwić o ukrywanie się, żeby tylko zdjęcia nie przedostały się do prasy.
-Wracajmy już do domu-szepnął mi na ucho Zayn, jednocześnie zjeżdżając coraz niżej rękoma z pleców, które jeszcze chwilę temu trzymał na mojej talii.
-Po co? Zabawa dopiero się rozkręca-powiedziałam zadziornie się do niego uśmiechając.
-No proszęęę-błagalnie spoglądał mi prosto w oczy.
-Musisz poczekać do końca imprezy-odpowiedziałam, po czym powolnym i seksownym krokiem skierowałam się z powrotem w stronę baru.
*10 minut później*
-Jen, źle się czuję-podszedł do mnie Zayn, trzymając się za brzuch.
-Co ci jest?
-Niedobrze mi.
-Dobra. Tylko powiem Niallowi, że już wychodzimy-powiedziałam, po czym odeszłam od baru, kierując się na poszukiwania blondyna-Tylko czekaj tu na mnie.
*pół godziny później*
Gdy w końcu dotarliśmy do domu, od razu skierowałam się z Malikiem do sypialni. Kazałam mu się położyć   na łóżku. O dziwo posłuchał się, jednak nie przewidziałam tego, co ten debil zrobił chwilę później. A mianowicie pociągnął mnie za nadgarstki tak mocno, że upadłam na prosto na niego. Po tym od razu przejrzałam jego zamiary i wcale nie spodobały mi się.
-No chyba sobie żartujesz. Tylko po to wracaliśmy do domu?! Dlatego, że nie możesz się pohamować przez kilka godzin?!
-To nie moja wina, że jesteś taka seksowna-wymruczał mi do ucha.
Po chwili już mnie przygniatał swoim ciałem, składając jednocześnie pocałunki na mojej szyi. Jak już
wcześniej wspomniałam oboje trochę wypiliśmy, także nie byłam nawet w stanie mu się oprzeć. Ściągnął ze mnie sukienkę, a ja, nie chcąc pozostać mu dłużna, zaczęłam odpinać guziki jego koszuli, która zaraz leżała w kącie pokoju, przykrywając moją sukienkę. Dalej nie będę opisywać, ale mogę Was zapewnić, że było ciekawie...


Przepraszam, że przerywam w takim momencie, ale nie umiem pisać scen +18 Mam nadzieję, że się za to nie pogniewacie ;3
Rozdział miał być wczoraj, ale byłam ze znajomymi w kinie na Zmierzchu, a wieczorem oglądałam twitcama i jakoś nie miałam czasu dokończyć.
10 komentarzy=następny rozdział C:

środa, 14 listopada 2012

ROZDZIAŁ 9

-Czemu ze mną jesteś?-spytałam mojego chłopaka, który siedząc na kanapie oglądał telewizję, jednocześnie obejmując mnie ramieniem. Zayn przeniósł wzrok z telewizora, spoglądając prosto w moje oczy i unosząc do góry jedną brew, pokazując tym samym, że nie zrozumiał mojego pytania-Co ty w ogóle we mnie widzisz?
-Skarbie...skąd ci przyszło to głowy?
-A tak jakoś. No więc?
-Kocham w tobie wszystko. Twój nos, twoje włosy, oczy, usta i najpiękniejszy na świecie uśmiech. Dla mnie jesteś idealna-powiedział, po czym, nie czekając na odpowiedź, zachłannie wpił się w moje usta-jesteś dla mnie wszystkim-wyszeptał po chwili, opierając swoje czoło o moje i spoglądając mi głęboko w oczy. W odpowiedzi tylko obdarowałam go kolejnym pocałunkiem, który bez chwili namysłu odwzajemnił. Po krótkiej chwili Zayn już leżał na mnie składając pocałunki na mojej szyi, natomiast ja zaczynałam powoli odpinać guziki jego koszuli.
*Louis*
Już chyba ze sto razy dzwoniłem do drzwi tym cholernym dzwonkiem! Nikt nie otwiera, a przecież Alex powiedziała, że Jen jest w domu. Po chwili jednak mnie olśniło. Klucz! Alexis zostawiła klucze do  mieszkania w samochodzie Harrego. Dzięki Bogu, że mój jest w naprawie i za każdym razem, gdy chcę gdzieś wyjść, muszę pożyczać auto od Stylesa.
Minutę później już przekręcałem klucz w zamku od drzwi. Po wejściu do środka zauważyłem, że w salonie było zapalone światło, co oznaczało, że ktoś jednak musiał być w domu. Najpierw przestraszyłem się, że może Jennifer coś się stało, ale po chwili usłyszałem ciche odgłosy dochodzące z góry. Po krótkiej walce z samym sobą niepewnie podszedłem do schodów i powoli wszedłem na pierwsze piętro, cały czas nasłuchując odgłosów. Gdy już stanąłem pod drzwiami chwilę się wahałem, jednak w końcu moja ciekawość zwyciężyła. Jak się później okazało, wcale nie było to dobrym pomysłem...
W łóżku leżeli Jennifer i Zayn. Chyba nie muszę tłumaczyć, co robili, bo i tak pewnie każdy już się domyśla.
Gdy tylko nie spostrzegli, natychmiast oderwali się od siebie i zażenowani wlepili swoje oczy we mnie. Czułem, że dłużej nie zniosę już tego widoku, dlatego z wymuszonym uśmiechem skomentowałem:
-Ups.Sorry.To ja już lepiej pójdę. Nie chcę wam przeszkadzać.
Zanim zdążyli cokolwiek odpowiedzieć, już zbiegałem na dół po schodach. To wszystko było dla mnie za trudne. Nawet nie kontrolowałem tego, że z oczu zaczęły mi kapać słone łzy. Tak! Zakochałem się w Jen! Przyszedłem do niej, bo myślałem, że w końcu będziemy mogli normalnie porozmawiać. W głębi serca miałem też cichą nadzieję, że może mi wybaczy. Jednak najwidoczniej się przeliczyłem. Ale skoro ona woli Zayna to jej sprawa i nie zamierzam jej tego utrudniać.
*15 minut później*
Właśnie stałem pod tak dobrze mi znanym wieżowcem. Wszedłem do środka kierując się w stronę windy. Gdy byłem już pod drzwiami, ogarnął mnie lekki niepokój, ale przecież w tamtym momencie nie mogłem się wycofać. Zadzwoniłem dzwonkiem i już po chwili drzwi otworzyła mi wysoka brunetka. Była cała czerwona od płaczu.
-Louis?!-zdziwiła się na mój widok-Co ty tu...-jednak  nie dałem jej dokończyć, zachłannie wpijając się w jej usta. Bez najmniejszego wahania odwzajemniła pocałunek.
-Błagam cię. Wróć do mnie-powiedziałem cicho, gdy na chwilę się od siebie oderwaliśmy. Dziewczyna w odpowiedzi tylko ponownie musnęła moje usta swoimi.
-Kocham cię Lou.
-Ja ciebie też El-powiedziałem, przyciągając ją do siebie i pozwalając, żeby się we mnie wtuliła.

No i jest dziewiąty. Następny pewnie znowu koło piątku, albo soboty. Wiem, że po raz kolejny to piszę: Bardzo Was przepraszam, ale nie mam dużo czasu na pisanie, dlatego będę dodawać takie krótkie rozdziały, ale mam nadzieję, że nie przestaniecie czytać ;3
8 komentarzy=następny rozdział

niedziela, 11 listopada 2012

ROZDZIAŁ 8

*2 tygodnie później*
Tak właściwie, to przez ten czas niezbyt wiele się zmieniło. Dalej jestem szczęśliwa starając się odbudować na nowo związek z Zaynem. Oczywiście na razie nikt poza nami nie wie o tym. No może nie licząc Alex. Ale to moja najlepsza przyjaciółka i jej akurat musiałam powiedzieć. Co do chłopaków, to postanowiłam poczekać z przekazaniem wiadomości, dopóki Lou się ode mnie nie odczepi. Perspektywa ujawnienia się w ogóle by mi nie przeszkadzała, gdyby nie fakt, że coś między nami zaszło. A właśnie. Jeżeli chodzi o Tomlinsona, to nie daje mi spokoju. Cały czas wydzwania, pisze sms-y. Próbowałam już zablokować jego numer, ale niestety na nic się to nie zdało. Wśród mediów tym bardziej postanowiliśmy się na razie nie ujawniać. Po pierwsze dlatego, że fanki One Direction zniszczyły by mnie za powrót do Zayna. A po drugie reszta zespołu by się dowiedziała, a nie chciałam skrzywdzić Louisa.
Plusy naszego "tajemnego związku" są takie, że mamy odrobinę prywatności. Ale niestety są też i minusy, których jest o wiele więcej. Między innymi bardzo rzadko się spotykamy. A wszystko przez to, że zdjęcia z naszej "randki" trafiły do sieci. Od razu posypały się same hejty skierowane w moją stronę, ale Zayn próbował przekonać wszystkich, że to zwykły fotomontaż, a między nami nic nie ma. O dziwo udało mu się to, jednak to wcale nie oznacza, że groźby pod moim adresem ustały. Czasami pojawiają się miłe wypowiedzi, jednak zdarzają się one naprawdę rzadko. Ale jakie znaczenie mają te trzy, albo cztery pozytywne komentarze wśród tysięcy negatywnych? Dla mnie naprawdę niewielkie. Obecnie dostaje pogróżki typu "Po co w ogóle odnawiasz znajomość z Zaynem?! Pewnie znowu go zranisz!", "Jesteś beznadziejna. Nie rozumiem, co Zayn w tobie widział", "Tylko spróbuj do niego wrócić, to pożałujesz!!!". Wcale nie zamierzam ukrywać, że jest mi przykro. Wiele razy już płakałam z tego powodu, jednak za każdym razem mój chłopak próbował mnie pocieszyć, twierdząc, że fanki są po prostu zazdrosne i że on mnie kocha i to się nigdy nie zmieni. Byłam mu za to bardzo wdzięczna, bo takie słowa uświadamiały mi, że jestem dla kogoś ważna i komuś mimo wszystko na mnie zależy.
Miałam się dzisiaj zobaczyć z Zaynem, jednak nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Ja nie mam nic w planach, ale on ma cały zawalony grafik.
Teraz siedzę na kanapie w salonie i jakby nigdy nic oglądam telewizję. Alex gdzieś wyszła z Harrym. Chyba coś się między nimi dzieje, ale zawsze, jak pytam ją o to, próbuje zmienić temat. Jednak za dobrze ja znam, żeby nie wiedzieć, że po prostu Harry jej się podoba. Ale może na razie zostawmy ten temat.
Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Zwlekłam się  z kanapy i poszłam otworzyć drzwi, za którymi stał nie kto inny, jak Zayn z bukietem kwiatów.
-Z jakiej to okazji?-spytałam, wpuszczając go do środka.
-A czy musi być okazja, żebym mógł ci powiedzieć, jak bardzo cię kocham?-odpowiedział pytaniem na pytanie, jednocześnie łapiąc moją twarz w dłonie i czule całując.
"Kocham Cię". Te dwa słowa, które odwracają świat do góry nogami. Ci, którzy nie znają naszej historii, sądzą pewnie, że po dwóch tygodniach związku nie mogą być szczere. Jednak my sądzimy inaczej. Podczas tej dosyć długiej przerwy w naszym związku każde z nas poczuło na własnej skórze, co to znaczy "kochać" i "być kochanym". "Kochać" jest wspaniałym uczuciem. Wiesz wtedy, że jesteś gotowy poświęcić dla tej osoby wszystko, nawet własne życie. Chcesz codziennie wieczorem zasypiać z nią, a rano budzić się u jej boku. Jednak jeszcze lepiej jest "być kochanym" przez osobę, wobec której żywisz takie same uczucia. Gdy wiesz, że dla kogoś jesteś całym światem, że znaczysz dla niej najwięcej ze wszystkich ludzi na świecie. W takim przekonaniu utwierdzał mnie Malik. Przy każdej rozmowie o uczuciach uświadamiał mnie, jak ważną osobą jestem w jego życiu. Mogę szczerze powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwa, bo doświadczyłam tych obu uczuć naraz. Przez te kilka lat ciągle wmawiałam sobie, że nienawidzę Zayna. Jednak ostatnio doszłam do wniosku, że po prostu bałam się przyznać przed sobą, że ciągle go kocham i ciężko mi bez niego. Ale cieszę się, że to już minęło i znowu jestem z nim szczęśliwa.

Wiem, że miał być wczoraj i bardzo przepraszam, ale nie miałam czasu na dokończenie.
5 komentarzy=następny rozdział ;3

środa, 7 listopada 2012

ROZDZIAŁ 7

*Zayn*
Nie przestając śpiewać podszedłem do niej, po czym zakończyłem piosenkę, szepcząc jej na ucho ostatnie słowa "Moments":

-Before you leave me today...-po czym przyciągnąłem do siebie Jen i mocno przytuliłem. To było takie wspaniałe uczucie. Wiedzieć, że dla kogoś jesteś ważny, że komuś na obie zależy. To uczucie, gdy w ramionach masz najważniejszą dla ciebie osobę i nie chcesz jej już nigdy z nich wypuszczać. Taką osobą była dla mnie Jennifer. Była słońcem, które rozjaśnia każdy mój dzień. Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że ją skrzywdziłem. Wiem, że zachowałem się jak totalny debil, ale byłem pijany i nie miałem zielonego pojęcia, co robię.
-To znaczy, że mi wybaczasz?-zapytałem z nadzieją, spoglądając w jej śliczne szaro-niebieskie oczy. Nic nie odpowiedziała, tylko zachłannie wpiła się w moje usta. Żadne słowa nie są w stanie oddać tego, jak się wtedy czułem. Byłem po prostu najszczęśliwszym facetem na świecie. Przez te wszystkie lata strasznie mi jej brakowało, jednak nie próbowałem wrócić do niej na siłę, bo sądziłem, że i tak mi nie wybaczy. Gdy los sprawił, że znowu się spotkaliśmy, postanowiłem wykorzystać okazję i postarać się ją odzyskać, mimo wszelkich przeciwności. I jestem bardzo szczęśliwy, że w końcu mi się to udało. Z małą pomocą chłopaków, ale to już mało ważny szczegół.
*Jennifer*
Cały czas nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Mimo, że starałam zachowywać się normalnie, to ledwo się powstrzymywałam, żeby nie skakać ze szczęścia. W tym momencie chciałam tylko być jak najbliżej osoby, którą kocham najbardziej na świecie. A najlepsze jest to, że Zayn mnie dalej kocha! Wiem, że większości z Was może się to wydawać mało rozsądne, jednak postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę. "Stara miłość nie rdzewieje". Mam tylko nadzieję, że tym razem się poprawi i nie dojdzie do takiej samej sytuacji. Ale nie zaczynajmy od nowa tego tematu. Najlepiej po prostu o tym zapomnieć i zacząć żyć na nowo z ukochaną osoba u boku.
-Zayn, mam prośbę...-zaczęłam niepewnie.
-Słucham?-spytał, dalej nie wypuszczając mnie ze swoich objęć.
-Nie mówmy nic na razie chłopakom.
-Jak sobie życzysz-odpowiedział, po czym czule mnie pocałował.
Tak dla wyjaśnienia: Nikt z całej czwórki nie wiedział o mnie i Louisie, a już tym bardziej nie Zayn. I lepiej, żeby na razie tak zostało.

Rozdział miał być w piątek, ale dodałam już dzisiaj, bo mam akurat bardzo dobry humor i to mi dodało trochę weny ;3 Następny będzie pewnie koło piątku-soboty.
9 komentarzy=następny rozdział <przynajmniej spróbujcie> c:
+przepraszam, że taki krótki, ale mam mniej czasu na pisanie, niż wcześniej :c

niedziela, 4 listopada 2012

ROZDZIAŁ 6

Czemu przez ostatni czas nie mogę przestać płakać? Sama męczę się z odpowiedzeniem sobie na to pytanie. Jednak do tej pory były tylko dwa powody. I pewnie każdy wie, jak się nazywają. Z Zaynem chodzi o to, że przez ten cały czas, gdy on rozwijał swoją karierę, ja próbowałam otrząsnąć się po rozstaniu, zamykając się w sobie. Gdy w końcu wróciłam do normalności, gdy wreszcie udało mi się zapomnieć, musiał znowu pojawić się w moim życiu. Po prostu wszystkie wspomnienia odżyły i powróciły do  mnie ze zdwojoną siłą. W momencie, kiedy go zobaczyłam, uświadomiłam sobie, że tak na prawdę nigdy nie zapomniałam o nim i że ciągle go kocham. Ale z drugiej strony jest też Louis. I tutaj nie wiem, co dokładnie czuję. Na samym początku naszej znajomości wydawał się być osobą, na której można polegać. Której mogę się zwierzyć, albo wypłakać. Jednak dopiero po naszym pocałunku zaczęłam postrzegać go inaczej, ale sami wiecie, jak to się dalej potoczyło. Teraz nie wiem, czy przez najbliższy czas będę mogła zaufać któremukolwiek z tej dwójki, lecz mam nadzieję, że nie będę zmuszona do choćby jednego spotkania z jednym, albo drugim.
Jeśli chodzi o Louisa i Eleanor, to źle się z tym czuję, ponieważ wiem, że to po części moja wina. Jednak szkoda mi tylko El, ponieważ musiała się nacierpieć z powodu tego idioty, a wcale na to nie zasługiwała.
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam sprzed telewizora, kierując się w stronę przedpokoju. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu z drzwiami na wycieraczce znalazłam ogromny bukiet czerwonych róż. Wzięłam go do rąk i po zamknięciu drzwi zaniosłam do salonu, po czym włożyłam do wazonu stojącego na środku stolika do kawy. Tak szczerze, to zdziwiła mnie ta przesyłka. Zwłaszcza, że nie znałam jej nadawcy, chociaż w głębi serca zaczęłam się już powoli domyślać. Gdy chciałam już odchodzić, znalazłam między kwiatami kopertę, która miała być moją odpowiedzią na dręczące mnie pytania. Otworzyłam ją i mimowolnie się uśmiechnęłam, czytając treść listu.
"Przepraszam za wszystko. Wiem, że jestem skończonym draniem, ale bardzo mi na Tobie zależy i mam nadzieję, że mimo wszystko mi wybaczysz. Spotkajmy się dzisiaj o 19.00 w parku koło Twojego domu."
Nie powiem, że nie, ale zaskoczyło mnie to. Mimo wszystko chciałam tam pójść, a ponieważ miałam niecałe 2 godziny, postanowiłam zacząć się przygotowywać do wyjścia.
*półtorej godziny później*
Jeszcze tylko przejechałam po ustach błyszczykiem i już byłam gotowa. Tak szczerze, to wyszło mi to całkiem nieźle. Miałam na sobie luźną sukienkę w kwiaty, sięgającą do połowy uda z brązowym, skórzanym paskiem podkreślającym talię. Na to narzucony cienki, kremowy sweterek, tej samej długości co sukienka. Do tego dobrane beżowe szpilki i bransoletka Lilou z serduszkiem. Włosy miałam spięte w koka, a oczy lekko pomalowane tuszem do rzęs.
Jeszcze tylko złapałam torebkę, po czym wyszłam z domu, kierując się w stronę parku.
*20 minut później*
Już jakiś czas siedziałam na tej ławce, co na serio zaczęło mnie nudzić. Jednak cały czas czekałam.
Usłyszałam dochodzący z daleka śpiew, który z sekundy na sekundę stawał się głośniejszy, jednak nie mogłam rozpoznać, do kogo należy ten głos. Mimo wszystko spodziewałam się Louisa. Bo kogo innego?
Moje zdziwienie było ogromne, gdy po chwili przede mną stanął nie kto inny, jak Zayn.

Wiem, że krótki i nudny i bardzo Was za to przepraszam, ale nie mam za dużo czasu na pisanie. Nie wiem kiedy następny, bo mam cały tydzień zawalony sprawdzianami, a po lekcjach zawsze spotykam się ze znajomymi, także w między czasie spróbuję coś nabazgrać ;>
5 komentarzy=następny rozdział c:

piątek, 2 listopada 2012

ROZDZIAŁ 5

Niestety okazało się, że Lou i Eleanor szli w tym samym kierunku, przez co byłam zmuszona na znoszenie tej zbyt słodkiej pary dłużej, niż planowałam. Przez cały czas w MC nie szczędzili sobie czułości typu przytulanie, buziaki, czułe słówka, czy szeptanie na ucho, a ponieważ siedzieliśmy przy tym samym stoliku, o mało co nie rozryczałam się na ten widok. Nie rozumiem, czemu osoba taka jak on musi być takim wielkim draniem. Gdy go poznałam myślałam, że jest naprawdę fajny, chyba poczułam nawet do niego coś więcej, jednak z dzisiejszym dniem okazało się jakim dupkiem jest naprawdę.
Po ich kolejnym przedłużonym buziaku nie wytrzymałam i wyszłam z lokalu, przelotnie się ze wszystkimi żegnając i mówiąc w pośpiechu, że zupełnie zapomniałam o spotkaniu z Alex. Chyba uwierzyli, bo nie zadawali żadnych pytań.
Ledwo powstrzymując łzy skierowałam się w stronę parku, w którym ostatnio płakałam z powodu Zayna. Tym razem sytuacja się powtórzyła, tyle, że z nieco innego powodu. Mimo wszystko, dzisiejszy dzień tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że faceci są zwykłymi dupkami, którzy wobec dziewczyn mają jeden prosty cel. Rozkochać w sobie, zaliczyć i zostawić.
Gdy doszłam już na miejsce, usiadłam na pierwszej wolnej ławce, chowając twarz w dłoniach i pozwalając, żeby poprzez płacz uszły ze mnie wszystkie dotychczas tłumione emocje. Jednak nie dane było mi długo nacieszyć się tą samotnością. Po chwili przysiadł się do mnie jakiś staruszek.
-Co się stało panienko?
-Nic, niech pan nie zawraca sobie głowy moimi problemami-udało mi się powiedzieć przez płacz.
-Pewnie chodzi o chłopaka-bardziej stwierdził, niż zapytał-Zdradził?
-Oszukał i wykorzystał-odpowiedziałam ledwo słyszalnie, jednak byłam pewna, że wystarczająco-Przepraszam, zapomniałam się przedstawić. Jennifer Sunshine-wyciągnęłam rękę w jego stronę.
-Keith Tomlinson-odpowiedział, na co wybuchłam gorzkim śmiechem i wstałam z ławki.
-Gratuluję wnuka-odpowiedziałam sarkastycznie-Dziękuję panu za rozmowę, ale niestety muszę już iść.
-Do widzenia-usłyszałam tylko w odpowiedzi, po czym zostawiłam zdziwionego staruszka samego.
*następnego dnia*
Od wczoraj mój humor ani trochę się nie polepszył. Cały czas siedziałam zamknięta w swoim pokoju, zużywając kolejne donoszone przez Alex paczki chusteczek. Wiem, że zachowywałam się jak zwyczajna nastolatka, której w głowie zawrócił chłopak, u którego nie ma nawet najmniejszych szans. Jednak Louis był inny. Coś w nim było takiego, co od samego początku naszej znajomości przekonywało mnie do niego coraz bardziej. Takie dziwne uczucie, którego nie da się określić. Większość pewnie powiedziałaby, że to najzwyklejsze w świecie zadurzenie się w kimś. Jednak ja bym tak tego nie określiła. To jest coś więcej. Wiele razy byłam zakochana, także znam bardzo dobrze to uczucie. Lecz w tym momencie sama nie potrafię dokładnie określić, co się ze mną dzieje. Tak szczerze, to nawet z Zaynem było inaczej, ale teraz nie zamierzam wracać z powrotem do tego tematu.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Odblokowałam wyświetlacz, a po przeczytaniu nadawcy dosłownie zamarłam. Widniało tam wyraźnie "Louis". Dłuższą chwilę biłam się z myślami, ale w końcu moja ciekawość zwyciężyła.
"Masz dzisiaj czas? Mogłabyś się spotkać?"
"Nawet jeśli, to nie zamierzam marnować go na spotkania z Tobą!"
"Proszę Cię tylko o jedną rozmowę"
"Hmm...nie!"
"Za 15 minut w Starbucksie. Nie przyjmuje odmowy"
"Grr..."
*15 minut później*
Niepewnie weszłam przez szklane drzwi, prowadzące do środka pomieszczenia. Ubrana byłam w luźną bluzeczkę w biało czarne paski, na którą narzuconą miałam błękitną koszulę z podwiniętymi,długimi rękawami. Do tego różowe szorty z brązowym paskiem. Całość uzupełniał zestaw złotych bransoletek, pierścionek na dwa palce, oraz krótkie, czarne Conversy.
Rozejrzałam się po kawiarni, zauważając siedzącego w rogu chłopaka w kapturze i okularach przeciwsłonecznych. Chcąc chociaż krótką chwilkę odwlec naszą rozmowę, skierowałam się w jego stronę bardzo powolnym, ostrożnym krokiem. Gdy już znalazłam się obok niego, niepewnie usiadłam na wprost, spoglądając w jego stronę. Przeniósł swój wzrok na mnie, jednak z tego wyrazu twarzy nie mogłam nic wyczytać. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w zupełnej ciszy, jednak parę minut później przełamałam się i odezwałam się do niego:
-No więc...po co chciałeś się spotkać?
-Chciałem cię przeprosić za to, jak się zachowałem. Wiem, że jestem zwykłym dupkiem...
-Tak, jesteś-przerwałam mu.
-Daj mi skończyć. Jestem zwykłym dupkiem, ale proszę wybacz mi. Wiem, że byłem wtedy z Eleanor, ale poczułem coś do ciebie. I to wcale nie zwykłe zauroczenie...
-Louis-znowu nie dałam mu dokończyć wypowiedzi-to i tak niczego nie zmienia! A wiesz co boli mnie najbardziej?! Wcale nie to, że mnie oszukałeś. Tylko to, że po raz kolejny się na kimś zawiodłam-powiedziałam, jednocześnie wstając ze swojego miejsca-I wiesz co?! Współczuję El, że chodzi z tobą, bo tak naprawdę nie wie, jak bardzo ją ranisz!
-Asdfghjkl-coś tam szepnął ledwo słyszalnie.
-Możesz głośniej?-powiedziałam, ponieważ nie zrozumiałam nic z tego, co on tam mamrotał.
-To już skończone!-tym razem krzyknął, po czym spuścił wzrok.
-Ale co?-spytałam, nie rozumiejąc, o co chodzi.
-Zerwałem z nią-po tych słowach osłupiałam, lecz po chwili oprzytomniałam i odwróciłam się w stronę drzwi.
-To i tak nie zmienia faktu, że jesteś takim samym hamem, jak wszyscy faceci-odpowiedziałam, po czym pospiesznym krokiem wyszłam z lokalu, nawet się za siebie nie oglądając.

http://fell-in-lovee.blogspot.com-blog mojej koleżanki z opowiadaniem o Union J ^^
+w końcu się przełamałam i założyłam tt ;p https://twitter.com/LifeMyLife1D
++coraz mniej z Was to czyta :'( tak więc następny rozdział dodam dopiero po 3 komentarzach c: