Niechętnie zwlekłam się z łóżka, obudzona przez znienawidzone przez cały świat urządzenie, zwane także budzikiem. Była dopiero ósma rano, ale musiałam wstać wcześniej. Dzisiaj zaczynałam studia w Royal Holloway College <collage w Londynie> Zaczynał się rok szkolny, przez co razem z Alex byłyśmy zmuszone do wyboru szkoły, w której chcemy kontynuować naukę. Jednak nie jest aż tak źle. Przynajmniej idziemy na ten sam kierunek, także mam pewność, że będę tam znała chociaż jedną osobę. Nie wiem, jak bym sobie sama poradziła, gdybym miała znaleźć się w zupełnie obcym dla mnie miejscu i do tego próbować odnaleźć się w nowym towarzystwie. Ale na szczęście miałam przy sobie Alex, także nie byłam zmuszona nawet rozważać tej opcji.
Ślamazarnym krokiem podeszłam do szafy, z której po dłuższej chwili wyjęłam luźny sweter z podwiniętymi rękawami i garnatowe szorty. Do tego jeszcze dobrałam złoty zegarek, oraz dwie bransoletki Lilou, które dostałam od Zayna jeszcze przed naszym rozstaniem. Na pierwszej było " Love You" a na drugiej "Zayn". Po naszym rozstaniu chciałam jak najszybciej o nim zapomnieć. Wszystko, co mi go przypominało, schowałam pudełka. Jednak nie miałam serca się z nim rozstać, więc po prostu schowałam je do szafy. Wraz z przeprowadzką do Londynu wzięłam je ze sobą, chociaż sama nie miałam pojęcia, dlaczego. Może miałam jakieś przeczucie, że nie wszystko jeszcze między nami skończone? Jakiś czas temu, rozpakowując pozostałe rzeczy, natknęłam się na to nie dużo, ale wartościowe pudełeczko, w którym znalazłam między innymi te bransoletki, kilka wspólnych zdjęć z dawnych lat i piosenkę, którą Zayn kiedyś dla mnie napisał. Tak szczerze, to gdy po latach znowu przeczytałam jej tekst, po prostu się rozbeczałam. Ale to już zupełnie inna historia, która raczej Was nie zaciekawi.
Ubrałam się w przygotowany zestaw, po czym zeszłam na dół, Alexis juz siedziała przy kuchhennym stole, jedząc śniadanie. Miała na sobie czerwoną, luźną koszulę ze zlotymi ćwiekami, której rękawy podwinęła do łokci, a dół wpuściła w miętowe rurki.
Przeniosła wzrok na mnie, po czym szeroko się uśmiechnęła i wróciła do jedzenia przygotowanych wcześniej przez siebie naleśników.
*9 godzin później*
Nareszcie koniec. Może i trochę brakowało mi szkoły przez czas wakacji, ale po dzisiejszym dniu chętnie wróciła bym do nich z powrotem. Nauczyciele są tak koszmarni, że nawet nie chce mi się o nich opowiadać, bo szkoda tracić na to czas. Chociaż uczniowie wcale nie są lepsi. Na przerwach, jak i na lekcjach, ciągle ktoś mnie próbował zagadać. A to wszystko dlatego, że jestem dziewczyną jednego z One Direction. Jeśli mam być szczera, to czasami wolałabym, żeby Zayn był zwykłym chłopakiem, a nie idolem milionów zakochanych w nim nastolatek. Ale z drugiej strony wcale tego nie chcę, bo wiem, jaką frajdę sprawia mu bycie w zespole i jak bardzo kocha swoich fanów.
Gdy tylko wyszłam z akademiku, w moje oczy rzucił się mulat w okularach przeciwsłonecznych, opierający się o maskę czarnego Range-Rovera. W ustach trzymał papierosa, którego właśnie kończył dopalać. Alex była dzisiaj umówiona z Harrym, także nawet nie przejmowałam się, czy na nią poczekać.
Podbiegłam do niego, o mało co nie gubiąc przy tym torby i rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak pocałował mnie w czoło, po czym przyciągnął do siebie jeszcze mocniej.
-I jak było skarbie?-spytał, gdy już wypuścił mnie z uścisku i otworzył mi drzwi do samochodu. Po chwili sam zajął miejsce obok mnie od strony kierowcy.
-Ok, a jak tam na próbie?-starałam się za wszelką cenę ominąć temat miejsca, które znienawidziłam już po pierwszym dniu nauki.
-Poza rozwaloną gaśnicą, złamaną ręką i potrzebą użycia gaśnicy, to nie działo się nic ciekawego-odpowiedział, na co tylko się zaśmiałam. Znałam tych idiotów już dosyć długo i wiedziałam, do czego są zdolni, jednak z każdą kolejną sytuacją zaczynali mnie coraz bardziej przerażać. Ale mimo wszystko kocham tych debili.
*3 godziny później*
Od razu po szkole przyjechaliśmy do domu Zayna. Opowiedział mi jeszcze, co dokładniej się działo na próbie. Dowiedziałam się, że poszkodowanym jest Josh. A to wszystko dzięki Louisowi, który popchnął Nialla w stronę perkusji, na której akurat ćwiczył Devine. No i resztę chyba możecie sobie sami dopowiedzieć.
Później obejrzeliśmy jakiś horror, ale niestety Malik musiał wrócić na chwilę do studia, także byłam skazana na samotne spędzenie pół godziny przed telewizorem. Jednak już po pierwszej minucie zaczęło mi się to nudzić, także korzystając z nieobecności mojego chłopaka, postanowiłam zalogować się na twittera na jego laptopie. Od czasu ujawnienia naszego związku w mediach Zayn zabraniał mi tego robić, ponieważ twierdził, że nie ma takiej potrzeby. Trochę nie to dziwiło, ale nie miałam ochoty rozpoczynać kłótni, także udawałam, że mi to nie przeszkadza.
Weszłam na swoje konto i dopiero wtedy zrozumiałam, o co tak naprawdę chodziło mulatowi. Wszystko miałam zaspamowane hejtami, skierowanymi w moją stronę. Wywiad był dopiero dwa dni temu, a już miliony Directionerek zdążyły mnie znienawidzić. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że one w ogóle mnie nie znały. Ale dla nich liczyło się tylko to, że odbieram im Zayna.
Momentalnie poczułam, jak po moich policzkach spływają gorzkie łzy. Od zawsze byłam osobą bardzo uczuciową i nigdy nie kryłam się z płaczem, gdy miałam jakiś powód. Od początku wiedziałam, że nie będzie łatwo, jednak nie sądziłam, że sprawi mi to aż taki ból.
W końcu udało mi się dokończyć te rozdział. Taa...nie ma to, jak wena o 2 w nocy, a lekcje na 8 rano xD
Taki chyba trochę długi wyszedł ;p Mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na szczere opinie ;D
Negatywne również, ponieważ jest to mój pierwszy blog i chciałabym się dowiedzieć, co Wam przeszkadza. Na pewno postaram się to zmienić ;>
Następny będzie dopiero po 10 komentarzach albo jak będzie 9 obserwujących ;3
*9 godzin później*
Nareszcie koniec. Może i trochę brakowało mi szkoły przez czas wakacji, ale po dzisiejszym dniu chętnie wróciła bym do nich z powrotem. Nauczyciele są tak koszmarni, że nawet nie chce mi się o nich opowiadać, bo szkoda tracić na to czas. Chociaż uczniowie wcale nie są lepsi. Na przerwach, jak i na lekcjach, ciągle ktoś mnie próbował zagadać. A to wszystko dlatego, że jestem dziewczyną jednego z One Direction. Jeśli mam być szczera, to czasami wolałabym, żeby Zayn był zwykłym chłopakiem, a nie idolem milionów zakochanych w nim nastolatek. Ale z drugiej strony wcale tego nie chcę, bo wiem, jaką frajdę sprawia mu bycie w zespole i jak bardzo kocha swoich fanów.
Gdy tylko wyszłam z akademiku, w moje oczy rzucił się mulat w okularach przeciwsłonecznych, opierający się o maskę czarnego Range-Rovera. W ustach trzymał papierosa, którego właśnie kończył dopalać. Alex była dzisiaj umówiona z Harrym, także nawet nie przejmowałam się, czy na nią poczekać.
Podbiegłam do niego, o mało co nie gubiąc przy tym torby i rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak pocałował mnie w czoło, po czym przyciągnął do siebie jeszcze mocniej.
-I jak było skarbie?-spytał, gdy już wypuścił mnie z uścisku i otworzył mi drzwi do samochodu. Po chwili sam zajął miejsce obok mnie od strony kierowcy.
-Ok, a jak tam na próbie?-starałam się za wszelką cenę ominąć temat miejsca, które znienawidziłam już po pierwszym dniu nauki.
-Poza rozwaloną gaśnicą, złamaną ręką i potrzebą użycia gaśnicy, to nie działo się nic ciekawego-odpowiedział, na co tylko się zaśmiałam. Znałam tych idiotów już dosyć długo i wiedziałam, do czego są zdolni, jednak z każdą kolejną sytuacją zaczynali mnie coraz bardziej przerażać. Ale mimo wszystko kocham tych debili.
*3 godziny później*
Od razu po szkole przyjechaliśmy do domu Zayna. Opowiedział mi jeszcze, co dokładniej się działo na próbie. Dowiedziałam się, że poszkodowanym jest Josh. A to wszystko dzięki Louisowi, który popchnął Nialla w stronę perkusji, na której akurat ćwiczył Devine. No i resztę chyba możecie sobie sami dopowiedzieć.
Później obejrzeliśmy jakiś horror, ale niestety Malik musiał wrócić na chwilę do studia, także byłam skazana na samotne spędzenie pół godziny przed telewizorem. Jednak już po pierwszej minucie zaczęło mi się to nudzić, także korzystając z nieobecności mojego chłopaka, postanowiłam zalogować się na twittera na jego laptopie. Od czasu ujawnienia naszego związku w mediach Zayn zabraniał mi tego robić, ponieważ twierdził, że nie ma takiej potrzeby. Trochę nie to dziwiło, ale nie miałam ochoty rozpoczynać kłótni, także udawałam, że mi to nie przeszkadza.
Weszłam na swoje konto i dopiero wtedy zrozumiałam, o co tak naprawdę chodziło mulatowi. Wszystko miałam zaspamowane hejtami, skierowanymi w moją stronę. Wywiad był dopiero dwa dni temu, a już miliony Directionerek zdążyły mnie znienawidzić. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że one w ogóle mnie nie znały. Ale dla nich liczyło się tylko to, że odbieram im Zayna.
Momentalnie poczułam, jak po moich policzkach spływają gorzkie łzy. Od zawsze byłam osobą bardzo uczuciową i nigdy nie kryłam się z płaczem, gdy miałam jakiś powód. Od początku wiedziałam, że nie będzie łatwo, jednak nie sądziłam, że sprawi mi to aż taki ból.
W końcu udało mi się dokończyć te rozdział. Taa...nie ma to, jak wena o 2 w nocy, a lekcje na 8 rano xD
Taki chyba trochę długi wyszedł ;p Mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na szczere opinie ;D
Negatywne również, ponieważ jest to mój pierwszy blog i chciałabym się dowiedzieć, co Wam przeszkadza. Na pewno postaram się to zmienić ;>
Następny będzie dopiero po 10 komentarzach albo jak będzie 9 obserwujących ;3