środa, 31 października 2012

ROZDZIAŁ 4

*2 godziny później*
Powiem szczerze, że bardzo spodobał mi się pomysł Louisa. Wykluczało to przynajmniej perspektywę samotnie spędzonego wieczoru. Zdążyliśmy przez ten czas obejrzeć "Love Actually". Swoją drogą, to nie wiedziałam, że faceci płaczą na filmach, a tym bardziej na komediach romantycznych. o.O
Ponieważ film się skończył, trzeba było wybrać coś innego, ale to zadanie już pozostawiłam Louisowi, co, jak się później okazało, wcale nie było za dobrym pomysłem.
-Co oglądamy?-spytałam chłopaka, po tym, jak włożył płytę i zajął miejsce obok mnie na kanapie, biorąc do ręki pilota.
-"Ju-On"-odpowiedział, jednocześnie szczerząc się, jak głupi.

-No chyba sobie żartujesz-powiedziałam, uważnie mu się przyglądając. Nigdy nie lubiłam takich filmów i nigdy nie zamierzałam polubić, także wcale nie byłam zadowolona tą propozycją. On jednak nic nie odpowiedział, tylko dalej się szczerząc, przeniósł swój wzrok na ekran, na którym właśnie wyświetliła się czołówka filmu. Czyli nie żartował.

*pół godziny później*
-AAAAAAAAAA!!!-wydarłam się przerażona, na widok kolejnej zjawy. Przysięgam, że ten debil jeszcze mnie popamięta.
Louis w odpowiedzi na mój krzyk, zaczął się głośno śmiać, a potem przyciągnął mnie do siebie, pozwalając, żebym się w niego wtuliła i zaczął głaskać mnie po plecach swoimi zimnymi dłońmi.
*godzinę później*
-Nareszcie koniec-odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie zobaczyłam upragnione przeze mnie napisy końcowe-Jeszcze tego pożałujesz-syknęłam, odwracając się w stronę bruneta, który siedział na drugim końcu kanapy i szeroko się uśmiechał,. Nie mogąc się jednak długo na niego gniewać, dodałam po chwili-To co teraz robimy?
-Mam pomysł-powiedział, jednocześnie przysuwając się do mnie na bardzo niebezpieczną odległość.
-Louis, co ty chcesz...-jednak nie zdążyłam dokończyć, ponieważ chłopak przybliżył się do mnie i musnął moje wargi swoimi. W tym momencie przeszedł mnie dreszcz, a w brzuchu zawirowało stado motyli. Nie wiem czemu, ale oddałam pocałunek. W tej chwili nie myślałam o konsekwencjach. Chciałam tylko, aby ta chwila trwała wiecznie.
*tydzień później*
Od tego wydarzenia spotkaliśmy się jeszcze parę razy, ale do niczego już między nami nie doszło. Dostałam od niego ze dwa, albo trzy słodkie sms-y, ale na tym się kończyło. Uświadomiłam sobie jednak przez ten czas, że Louis wcale nie jest mi obojętny, ale czy coś z tego będzie, to się dopiero okaże.
Umówiłam się dzisiaj na spacer z Liamem, bo, jak twierdzi, "musi ze mną pilnie porozmawiać"
*godzinę później*
Spacerujemy właśnie po londyńskim parku, zmierzając w stronę MC. Podczas naszej "pilnej rozmowy" dowiedziałam się, że chodziło o Zayna. Rozmawiał z Paynem o sytuacji z Bradford. Podobno powiedział mu, że żałuje, bo nadal mnie kocha. Nawet, jeśli to prawda, według mnie to już nie ma sensu. Też go kocham, ale nie ufam mu, a bez tego nie ma szczęśliwego związku. Powiedziałam Liamowi, że może mu to przekazać, bo ja nie chcę go już nigdy więcej widzieć na oczy.
Podchodziliśmy właśnie pod MC, gdy moją uwagę przykuła para idąca chodnikiem po drugiej stronie ulicy. Głównie chodziło mi o bruneta w podwiniętych rurkach i bluzce w paski.
-Liam, czy to przypadkiem nie Louis?-spytałam.
-O! Faktycznie! Chodź, podejdziemy do nich-powiedział rozentuzjazmowany.
-Czekaj-powiedziałam, łapiąc go za nadgarstek, gdy chciał już przechodzić przez przejście-Kto to jest obok niego?-spytałam, uważnie lustrując wzrokiem brunetkę, jednak wcale nie wydawała mi się znajoma.
-Eleanor.
-A może tak jaśniej?
-Dziewczyna Louisa-odparł jakby nigdy nic, nie wiedząc nawet, jak bardzo zabolały mnie te słowa. Mimo wszystko postanowiłam tam podejść. Choćby po to, żeby zobaczyć jego reakcję.
-Cześć-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, gdy już do nich podeszliśmy.
Jego reakcja była nie do opisania. Minę miał, jakby zobaczył ducha. Ledwo co się powstrzymałam, żeby nie wybuchnąć śmiechem, gdy to zobaczyłam.
Dopiero po chwili się opamiętał i poznał mnie z Eleanor. Gadałam z nią chwilę. Wymieniłyśmy się nawet telefonami. Okazała się być bardzo fajna. Szkoda tylko, że nie wiedziała, z jakim dupkiem chodzi. A co do niego, to co chwilę odnajdywałam na sobie jego spojrzenie. Pewnie tylko czekał, aż powiem dziewczynie o sytuacji z przed dwóch dni. Jednak postanowiłam, że nie będę wobec niej aż tak wredna. Niech sama zda sobie sprawę z tego, że on nie jest jej wart.


+ następny prawdopodobnie w piątek, bo jutro wyjeżdżam i nie będę miała jak pisać :c a teraz spadam na imprezę Halloweenową ;D
++ tak z ciekawości: jest tu ktoś z Waw-y???

poniedziałek, 29 października 2012

ROZDZIAŁ 3

Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez odsłonięte zasłony. Byłam pewna, kto był tego sprawcą, jednak w tej chwili nie zamierzałam nic z tym robić. Tak szczerze, to nie miałam nawet ochoty wstawać z łóżka. Cały czas byłam zdołowana po wczorajszym dniu. W ogóle nie byłam przekonana, czy cokolwiek mogło by mi poprawić w tej chwili humor.
Nagle, jak na zawołanie, do mojego pokoju wpadła Alex, drąc się przy tym na całe gardło:
-Zbieraj się! Mamy pół godziny!
-Do czego?-mruknęłam, przekręcając się na drugi bok i przykrywając głowę poduszką.
-Do zakupów!-krzyknęła już z korytarza.

A może wcale nie będzie aż tak źle?
*godzinę później*
-Która lepsza? Fioletowa, czy czarna?
-Fioletowa-odpowiedziałam, przeszukując jednocześnie półkę ze sweterkami, w poszukiwaniu mojego rozmiaru.
-Chyba wezmę obie. I może jeszcze tą szarą?-rozpromieniona Alexis tanecznym krokiem udała się w stronę działu z sukienkami.
*pół godziny później*
-Zaczekaj!-zawołałam przyjaciółkę, stając przy wystawie Conversów.
-Co jest?-spytała, niechętnie do mnie dołączając.
-Zobacz, jakie te są ładne-rozmarzyłam się, wskazując jednocześnie palcem na czarno-białe trampki za kostkę ze wzorem Gorillaz, czyli mojego ukochanego zespołu-Idę je przymierzyć.
-Czekam w Starbucksie-usłyszałam w odpowiedzi.
Nie odwracając się w jej stronę, weszłam do sklepu, po czym skierowałam się w stronę odpowiedniego regału. Przymierzyłam buty, a ponieważ pasowały idealnie, nie pozostawało mi nic innego, jak tylko je kupić. Chowając je do pudełka podanego przez sprzedawczynię, usłyszałam za plecami znajomy głos.
-Hej mała-obróciłam głowę i ujrzałam za sobą dwóch brunetów w kapturach i okularach przeciwsłonecznych. Mimo wszystko od razu ich poznałam. Louis i Harry.
-Cześć. Co tu robicie?-uśmiechnęłam się, jednocześnie ich przytulając.
-Przyszliśmy po dwudziestą parę Conversów dla Harry'ego.
-Lesze już to, niż setna bluzka w paski-warknął, po czym skierował się w stronę półek.
Zapłaciłam za buty, pożegnałam się z chłopakami i już miałam wychodzić, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Tym kimś okazał się być Louis.
-Słuchaj...ten...noo...dasz mi swój numer?-spytał niepewnie.
Podałam mu te dziewięć cyfr, po czym (oczywiście po kolejnym uścisku) ruszyłam w stronę Starbucksa.
*piętnaście minut później*
-No więc, jakie plany na dziś?-zapytałam Alexis, która własnie dopijała resztę swojej waniliowej latte.
-Myślałam o pójściu na imprezę. Znam ludzi, którzy robią domówkę dziś wieczorem.
-Mi tam pasuje-odpowiedziałam, bardzo zadowolona ta perspektywą. Po chwili jednak napotkałam spojrzenie Alex, przez co od razu zrzedła mi mina.
-O nie!-zaprotestowałam-Nie idę!
-No weź! Fajnie będzie. Proooooszę-spojrzała na mnie oczami kota ze Shreka, przeciągając ostatni wyraz.
-Ciekawe dla kogo ma być fajnie?! Dla ciebie może tak, ale ja nie zamierzam natknąć się na Zayna. Pamiętasz jeszcze, czemu przepłakałam cała wczorajszą noc? Czy może mam ci przypomnieć?-zapytałam ironicznie, cały czas na nią patrząc.
-No weź! Zgódź się!-powiedziała błagalnie.
-Nie! Nie mam zamiaru!-zaczęłam podnosić głos-Jak chcesz, to idź. Ja zostaję w domu.
*21.00*
Alexis wyszła jakieś pół godziny temu. Ja przez ten czas siedzę na kanapie oglądając MTV z kubkiem kakao i ciepłym kocem. Właśnie leciał nowy teledysk Katy Perry, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a. Wzięłam do ręki swojego i-phona.
"Otwórz drzwi-Louis"
Po przeczytaniu wiadomości zerwałam się z miejsca i wpuściłam do domu zniecierpliwionego Louisa.
-No nareszcie! Myślałem, że już nigdy się nie doczekam-powiedział, jednocześnie mnie do siebie przyciągając-Ale przejdźmy do konkretów. Czemu nie przyszłaś z Alex?-spytał, podejrzliwie mi się przyglądając.
-Czy tak ciężko jest wszystkim zrozumieć, że nie chcę nigdy więcej natknąć się na Zayna?!-zapytałam, jednocześnie podnosząc głos.
-Nie bulwersuj się tak-zakpił sobie, co sprawiło, że kąciki moich ust również lekko uniosły się w górę-Przyszedłem tylko , żeby spróbować cię wyciągnąć z domu, ale skoro nie chcesz, to nie-powiedział, przechodząc do salonu i rzucając się na kanapę-W takim razie zostaję u ciebie.


Rozdział pisany przy "Little Things" :D Pytanie do Was:
Też kochacie tą piosenkę? *,*

niedziela, 28 października 2012

ROZDZIAŁ 2

Siedziałam na jednej z ławek w parku, który znalazłam po dziesięciu minutach szukania jakiegokolwiek dosyć spokojnego miejsca. Teraz rozsądnie byłoby znaleźć odpowiedź na pytanie "jak do cholery mam wrócić do domu?". Jednak w tym momencie miałam o wiele większy problem.
Nie wiem czemu, ale, nie zważając uwagi na mój rozmazany makijaż, nie mogłam przestać płakać. A może po prostu nie chciałam? Może musiałam jakoś odreagować całą tą sytuację? Może właśnie o to chodziło? Chociaż tak właściwie, to szczerze w to wątpię. Moje serce ciągle bije zbyt mocno, żeby w jednej chwili się uspokoić.
Już dłuższą chwilę tu siedziałam, a ponieważ była jesień, czyli robiło się coraz chłodniej, zaczęłam się trząść. Nagle poczułam, że ktoś zarzuca mi na plecy kurtkę. Obróciłam głowę w lewą stronę i ujrzałam Louisa. Przesunęłam się, robiąc mu miejsce na ławce. Chłopak postawił na chodniku moje trampki, po czym usiadł koło mnie.Bez słowa mnie do siebie przyciągnął i mocno przytulił, pozwalając tym samym, żebym zamoczyła mu bluzkę swoimi łzami. To było trochę dziwne. Znam go dopiero jakieś pół godziny, a już się do niego przytulam, wypłakując mu się w t-shirt. Jednak w tej chwili nie przeszkadzało mi to. Powiedziałabym nawet, że to było bardzo miłe uczucie.
-Słuchaj, wiem, że pewnie jest ci ciężko, ale mogłabyś mi wytłumaczyć, o co chodzi? Bo teraz nie jestem nawet w stanie w jakikolwiek sposób ci pomóc-odezwał się Louis. Chwilę się wahałam, jednak po chwili stwierdziłam, że chyba mogę mu zaufać.
-Zayn to mój były-ciężko było mi wypowiedzieć te słowa, jednak w końcu się przełamałam-Chodziliśmy ze sobą niecałe pół roku. Nasz związek zakończył się, gdy któregoś dnia postanowiliśmy pójść razem na imprezę. Przesadził wtedy z alkoholem-tu głos zaczął mi się łamać-Przyłapałam go w łóżku z jakimś plastikiem. Od tej pory nie utrzymywaliśmy ze sobą żadnych kontaktów. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś go spotkam. Gdy go zobaczyłam, zawładnęły mną zbyt silne emocje no i...resztę historii już znasz-dokończyłam już szeptem
Louis nic nie odpowiedział, tylko przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej, wycierając jednocześnie zimnymi palcami łzy z moich policzków.
-Wiesz co...chyba powinniśmy już wracać.
-Masz rację-odpowiedziałam, zakładając w tym samym czasie trampki. Wstałam z ławki, po czym skierowałam się za Louisem w stronę domu chłopaków.
*15 minut później*
-Louis, mam prośbę-powiedziałam, gdy byliśmy już na miejscu.
-Hmm? Jaką?
-Mógłbyś zawołać Alex? Ja wolę tutaj poczekać. Nie chcę natknąć się na...sam wiesz, kogo.
-Jasne, rozumiem. Nie ma sprawy-powiedział, po czym mocno go przytuliłam, powiedziałam "dziękuję", a chwile później patrzyłam, jak znika za drzwiami, w których minutę później stanęła moja przyjaciółka. Przytuliła mnie, szepcząc mi przy tym do ucha:
-Nie przejmuj się tym dupkiem. Nie warto.
-Dziękuję-odpowiedziałam jej tym samym tonem, po czym skierowałyśmy się w stronę naszego domu. Przez całą drogę żadna z nas nie odezwała się ani słowem, co było do nas bardzo niepodobne. Zwykle miałyśmy milion tematów do obgadania, jednak teraz ta cisza wcale mi nie przeszkadzała. Wolałam już to, niż dołującą rozmowę na temat Zayna, także zamiast tego, po prostu szłam wtulona w Alexis.
*2 godziny później*
Już ponad godzinę leżę w łóżku i nie mogę spać. Jedyna moja czynność w tym momencie to płacz. A to wszystko tylko i wyłącznie z jednego powodu. Za każdym razem, gdy próbuje zasnąć, zaczynam myśleć o NIM. Przypominają mi się chwile, gdy czułam się bezpiecznie, zasypiając w jego ramionach. Gdy przed snem śpiewał mi coś, a potem wypowiadał te dwa magiczne słowa. Poranki, kiedy budziłam się z głową na jego torsie, czując jednocześnie obejmujące mnie, silne ramię. Gdy miałam stu procentową pewność, że on mnie kocha tak mocno, jak ja jego. Jednak teraz to są tylko wspomnienia. I wcale nie łudzę się, że te momenty powrócą. Tak szczerze, to wcale tego nie chcę. Cały czas kocham Zayna, jednak nie wiem, czy mogłabym mu z powrotem zaufać.

piątek, 26 października 2012

ROZDZIAŁ 1

Siedziałam właśnie z moją najlepszą przyjaciółką w jednym z londyńskich Starbucksów. Rozmawiałyśmy o wszystkim, co nam się ostatnio przytrafiło. Wcześniej nie miałyśmy na to czasu, z powodu tego całego zamieszania związanego z przeprowadzką. Razem postanowiłyśmy zostawić za sobą stare życie w rodzinnym Bradford, a zacząć nowe, lepsze w stolicy Wielkiej Brytanii-Londynie. Ale wracając do tematu rozmowy, to Alex opowiadała mi właśnie o jakimś chłopaku, którego poznała parę dni temu w klubie. Co prawda byłyśmy tam razem, ale odrobinkę przesadziłam z alkoholem, przez naprawdę nie pamiętam nic z tamtego wieczoru. Ale sądzę, że gdybym zrobiła coś głupiego, to Alexis dawno temu by mi to uświadomiła. A co do chłopaka, to (jeżeli dobrze usłyszałam) miał na imię Harry.
-Zaprosił nas na dzisiaj do siebie, żebyśmy mogły poznać jego przyjaciół, z którymi jest w jednym zespole. Może wreszcie sobie kogoś znajdziesz-zasugerowała zabawnie poruszając brwiami.
-Alex, mówiłam ci już z tysiąc razy...
-Tak wiem-przerwała mi-Po ostatnim związku wolisz nie ryzykować. Ale kobieto! To trwa już zbyt długo! Weź się w końcu w otrząśnij i zacznij żyć normalnie. To, że jeden facet cię zranił, nie oznacza od razu, że wszyscy są tacy sami. W około jest wielu innych. I to lepszych. Wystarczy, że się tylko rozejrzysz. A tym dupkiem się nie przejmuj. Widocznie nie był ciebie wart. Zapamiętaj sobie, że żaden facet nigdy nie będzie wart twoich łez-kochana Alexis. Zawsze potrafi mnie pocieszyć, nie zależnie od sytuacji.-A teraz zbieraj się. Mamy niecałe cztery godziny do wyjścia-powiedziała, po czym wstałyśmy z miejsc, łapiąc jednocześnie swoje torebki i kubki z napojami i po wyjściu z lokalu skierowałyśmy się w stronę pierwszej wolnej taksówki.
*3 godziny później*
Alex, odkąd tylko wróciłyśmy, biega po domu w tą i z powrotem. Gdybym jej nie znała tak długo,mogłabym nawet pomyśleć, że się naćpała Nawet gada tak, że nie mogę jej zrozumieć. Natomiast ja przez ten cały czas siedzę przed telewizorem, przyglądając się jednocześnie cyrkowi, jaki odstawia moja przyjaciółka.
-Którą sukienkę wybrać?
-Ta białą-odpowiedziałam na pytanie, nawet nie spoglądając w jej stronę.
-A mogłabyś się łaskawie odwrócić i zauważyć do jasnej cholery, że nie mam żadnej białej?!-po tych słowach przekierowałam swój wzrok w jej stronę i skierowałam go na dwie sukienki, które miała w rękach, po czym, jakby nigdy nic, odpowiedziałam spokojnie:
-No to może być fioletowa.

-Dzięki, w takim razie wybiorę tą szarą.-uśmiechnęła się promiennie
i zniknęła mi z oczu, wchodząc na górę po schodach.
*30 minut później*
Po zamknięciu domu skierowałyśmy się w stronę wyznaczoną przez Alex.
Ona w szarej, eleganckiej sukience bez dekoltu, na krótki rękaw, z paskiem w panterkę na środku talii, podkreślającym jej niezwykle zgrabną sylwetkę, oraz narzuconym na to beżowym płaszczyku tej samej długości. Do tego miała dobrane najzwyklejsze, czarne szpilki, oraz szarą torbę od Prady, którą trzymała w dłoni, opiętej wieloma rożnymi bransoletkami i
perfekcyjnym manicure'm na paznokciach.
W reku trzymała i'phona, na którym aktualnie sprawdzała godzinę.
Ja natomiast miałam na sobie obcisłą bluzkę z kwiatowym wzorem, narzucony na to luźny, kremowy sweterek z dziurami, oraz obcisłe, jasno dżinsowe szorty, w które miałam wpuszczoną bluzkę. Do tego dobrane białe Conversy za kostkę, naszyjnik sięgający do talii, oraz małą, czarną torebkę na ramię od Channel, wysadzaną złotymi ćwiekami.
Na szczęście ten cały Harry nie mieszkał aż tak daleko. Jakieś 10-15 minut drogi od naszego domu.
W końcu dotarłyśmy na miejsce. Drzwi otworzył nam dosyć wysoki brunet z burzą loków, oraz hipnotyzującymi, zielonymi oczami. Po wyglądzie domyśliłam się, że to jest ten sam, o którym Alexis mi opowiadała. Chłopak przywitał się z moją przyjaciółką, po czym podszedł do mnie podając rękę i szeroko się uśmiechając.
-Hej, jestem Harry.
-Jennifer, ale mów mi Jen-odpowiedziałam, ściskając jego dłoń i odwzajemniając uśmiech.
-Chodź, poznasz resztę.
Zdjęłam swoje białe trampki, po czym skierowałam się do salonu, w którym siedziała trójka chłopaków razem z Alexis, którą chyba tez widzieli po raz pierwszy. Zapoznałam się ze wszystkimi, a następnie skierowałam się na kanapę, siadając obok Nialla (jeśli dobrze pamiętam), który obżerał się paczką chipsów.
-A więc skąd jesteście?
-Z Bradford-odpowiedziała za nas obie Alex, która znalazła sobie miejsce obok Harry'ego.
-O, to tak jak Zayn-powiedział Liam (chyba)-a tak w ogóle to...
-Czekaj, jaki Zayn???-przerwałam mu.
-Zayn Malik. O, właśnie tu idzie-powiedział, kierując swój wzrok na mulata schodzącego po schodach. Gdy dostrzegłam jego  twarz, byłam już pewna. Nie zwracając uwagi na obecność chłopaków, podeszłam do niego i z całej siły przywaliłam mu w twarz.
-Ty pieprzony dupku!!!-wydarłam się na niego. Nie zwracając uwagi na to, że jestem bez butów, w samych skarpetkach wybiegłam na dwór i cała zapłakana skierowałam się w stronę pobliskiego parku. To było jedyne wyjście, które wydało mi się wtedy rozsądne.

czwartek, 25 października 2012

PROLOG

Dlaczego zawsze, gdy coś idzie po Twojej myśli, gdy życie wreszcie nabiera sensu, jedno niechciane wydarzenie w ułamku sekundy obraca cały świat o sto osiemdziesiąt stopni? Ci, którzy kiedykolwiek tego doświadczyli, na pewno wiedzą, o czym mówię. A dla tych, którzy nie rozumieją: mam na myśli zakochanie. Gdy w życiu w końcu odnalazłam szczęście i spokój, musiałam nieumyślnie zboczyć ze ścieżki i pozwolić na to, by całe moje dotychczasowe życie runęło w gruzach. Ciężko było mi się pozbierać, jednak, z pomocą moich przyjaciół, zrozumiałam, że trzeba zostawić za sobą spalone mosty i ruszyć na przód, nie zważając na to, jak życie jest ciężkie. Tylko czy moja historia zakończy się happy-endem? Tak szczerze to sama jestem tego ciekawa...

BOHATEROWIE ;3



JENNIFER SUNSHINE (JEN, JENNY)
Data urodzenia: 26.07.1992
Miejsce urodzenia: Bradford/UK
Wzrost: 167 cm
Waga: 58 kg
Kolor oczu: szaro-niebieskie
Kolor włosów: ciemny blond
Jej najlepszą przyjaciółką jest Alex, z którą zna się od urodzenia. Jennifer to osoba towarzyska i bardzo łatwo odnajdująca się w nowym otoczeniu, oraz wśród nowych znajomych. Stara się zapomnieć o przeszłości, jednak nie spodziewa się, że przeszłość do niej powróci.


ALEXANDRA COLLINS (ALEX, ALEXIS)
Data urodzenia: 18.02.1993
Miejsce urodzenia: Bradford/UK
Wzrost: 172 cm
Waga: 57 kg
Kolor oczu: brązowe
Kolor włosów: ciemny blond
Alex również jest osobą bardzo towarzyską, jednak, w przeciwieństwie do swojej najlepszej przyjaciółki Jennifer, o niezwykle ciężkim charakterze. Często rozpoczyna kłótnie z byle jakiego powodu, żeby móc się na kimś wyżyć. Jednak, gdy się ją bliżej pozna, nie wydaje się być aż taka straszna.

ZAYN MALIK
Data urodzenia: 12.01.1993
Miejsce urodzenia: Bradford/UK
Kolor oczu: brązowe
Kolor włosów: czarny
1/5 One Direction. Jest muzułmaninem. Wygląda na bad-boya, jednak w środku jest niezwykle czułym chłopakiem. Lubi imprezować, jednak ma słaba głowę do alkoholu, przez co po wypiciu kilku drinków sam nie wie, co robi. Chociaż nikomu tego nie mówi, to bardzo tęskni za przeszłością.

LOUIS TOMLINSON
Data urodzenia: 24.12.1991
Miejsce urodzenia: Doncaster/UK
Kolor oczu: zielono-niebieskie
Kolor włosów: brąz
1/5 One Direction. Mimo, że jest najstarszy, to czasem zachowuje się, jak małe dziecko. Ma tysiąc szalonych pomysłów na minutę, co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Jest strasznie niecierpliwy i szybko się nudzi. Zawsze stawia na swoim i robi to, co sam uważa za słuszne.

HAROLD (HARRY) STYLES
Data urodzenia: 01.02.1994
Miejsce urodzenia: Holmes Chapel/UK
Kolor oczu: zielone
Kolor włosów: brąz
1/5 One Direction. Najmłodszy członek zespołu, jednak wcale nie najspokojniejszy. Ma słabość do starszych kobiet. Kocha imprezować i spędzać noce z nowo poznanymi dziewczynami, a potem urywać kontakt, tłumacząc, że "to nie jest ta jedyna".

NIALL HORAN
Data urodzenia: 13.09.1993
Miejsce urodzenia: Mullingar/Irlandia
Kolor oczu: niebiesko-błękitne
Kolor włosów: farbowany blond
1/5 One Direction. Bardzo nieśmiały, zwłaszcza w stosunku do dziewczyn. Od czasów X-factora nie był w żadnym związku. Lubi imprezować i często przesadza z alkoholem, nie panując później nad tym, co robi. Jego talentem, oprócz śpiewania jest gra na gitarze.

LIAM PAYNE
Data urodzenia: 29.08.1993
Miejsce urodzenia: Wolverhampton
Kolor oczu: brązowe
Kolor włosów: ciemny blond
1/5 One Direction. Najrozsądniejszy z całej piątki, pomimo tego, że wcale nie jest z nich najstarszy. Można na nim polegać, ponieważ zawsze dochowuje sekretów. Niedawno rozstał się ze swoją dziewczyną Danielle, o czym ciągle nie może zapomnieć.